04-02-2021 12:11
Julka, czyli Człowiek Orkiestra
Policz się z cukrzycą – ten bieg Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy to jej kolejny etap w działalności wolontariuszki.
Julia Boryszewska - uczennica Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Praktycznego w Sochaczewie. Ma 20 lat, w styczniu świętowała urodziny, jest uczennicą klasy trzeciej szkoły branżowej, planuje zostać fryzjerką. Od klasy drugiej nieustająco przewodnicząca Samorządu Szkolnego, stypendystka Starosty Powiatu Sochaczewskiego od drugiego półrocza klasy pierwszej - non stop.
Wzrost 170 cm, w szkole widoczna nie tylko z powodu wzrostu, ale i szalonej fryzury, aktualnie na głowie ma szarości w wymiarze minimalnym. Zawsze kolorowa, wcześniej dominowały u niej szarości i czernie, teraz zdobyła trochę pewności siebie i kolorów się nie boi. Generalnie uważa, że do odważnych świat należy. Uśmiechnięta, kontaktowa, pomocna i życzliwa.
Laureatka konkursu nastolatków „Ośmiu Wspaniałych”, zakwalifikowała się do finałowej Ósemki ze względu na działalność w wolontariacie.
Interesuje się fotografią i to z powodzeniem, jest zauważana i nagradzana w konkursach szkolnych i powiatowych. Pisze wiersze, teksty piosenek, dużo czyta – w szkole została Czytelnikiem Roku, interesuje się psychologią, generalnie robi to, co sprawia jej przyjemność. Najwyższa średnia w całej szkole na półrocze - 5,4.
- Na swoim Facebooku zamieściłaś taki oto cytat:
…"Nie przejmuje się czasem, napiętym harmonogramem, lenistwem, zmęczeniem, kilometrami i wszystkimi innymi przeszkodami, które napotka. Ten, kto chce być, jest." Un Rincón Maravilloso
- Czy ten cytat to twoje credo życiowe?
- I tak i nie, na pewno są to słowa mądre, potraktujmy je jako cel, ku któremu zmierzam.
- Bieg "Policz się z cukrzycą" to twój debiut Wośpowy?
Zawsze chciałam spróbować, ale brakowało mi odwagi, albo okoliczności zewnętrzne nie sprzyjały. Po raz pierwszy zostałam wolontariuszką rok temu i tak to się zaczęło. W tamtym roku kwestowałam na ulicy, a w tym byłam gotowa na zmianę, potrzebowałam zmiany. I wybrałam bieg. Mam duszę wolontariusza, zawsze chciałam pomagać, a gdy zaczęła się pandemia zaczęłam biegać i zakochałam się w tym sporcie. Postanowiłam, że będę biegać tak często, jak tylko się da. Potrzebowałam ruchu, zmiany, pandemia ogranicza, chciałam zadbać o kondycję, o zdrowie. Podoba mi się bieganie, bieg to endorfiny. 14 lat jeździłam konno, nadszedł czas na zmianę. Padło na bieganie. Potrzebowałam urozmaicenia.
- Wystartowałaś w biegu „Policz się z cukrzycą”. To miało być wyzwanie?
- Specyfika tego biegu polegała na tym, że uczestnicy startowali w tym samym momencie, ale trasę pokonywali indywidualnie, według własnego uznania. Sami decydowali o miejscu i trasie biegu – minimum 5 km. Należało wykupić pakiet startowy o wartości minimum 50 złotych. W pakiecie dostawało się koszulkę, numer startowy i oczywiście medal. Przebiegłam 10 km, jednym „ciągiem”, zajęło mi to godzinę i 20 minut. Wybrałam okolice swojego domu, mieszkam w Nowym Białyninie, tras do biegania tu nie brakuje.
- Byłaś przygotowana? 10 km to spory dystans?
- Tak przygotowywałam się do biegu od marca ubiegłego roku, systematycznie pokonywałam coraz dłuższe trasy. Nie obawiałam się tego dystansu.
- Jak zareagował twój organizm?
- Bez problemów, żadnych zakwasów. Dałam radę, byłam przygotowana. Zakwasów jest więcej po jeździe konnej. Skaczę konno przez przeszkody, w przeszłości należałam do klubu, teraz startuję indywidualnie, w czasie pandemii oczywiście pauzuję. Mam brązową odznakę, nie chwaląc się, to spore osiągnięcie. Tak więc ruch nie jest mi obcy, chociaż teraz wprowadziłam sporo urozmaiceń w swoim sportowym życiu.
- Brązowa odznaka w jeździectwie? Co ona oznacza?
- Taka odznaka daje prawo startu w zawodach, bez niej nie można wziąć udziału w rywalizacji sportowej. Teraz nie startuję, ale wcześniej sama przygotowywałam się do zawodów i sama trenowałam swojego konia.
- Masz własnego konia?
- Nawet trzy. Moi rodzice kupili mi 14 lat temu kucyka i jest ze mną do tej pory, potem dokupili jeszcze dwa konie. Oczywiście nie zaczynałam od jazdy konnej i skoków przez przeszkody, ale od pracy w stajni. Wiele lat byłam wolontariuszką w stadninie koni.
- Tkwi w tobie bakcyl pomagania?
- Zaraziła mnie nim babcia. Już jako pięcioletnia dziewczynka wraz z babcią pomagałam i tak mi zostało. To co robię nie jest na pokaz, po prostu pomagam, ponieważ to lubię, chcę dawać ludziom radość. To mnie umacnia i dodaje sił.
- Skąd w Tobie tyle energii i siły do działania?
-To dzięki Osobie, która jako pierwsza dostrzegła we mnie to "coś", co pielęgnowała przez trzy lata i ciężko pracowała na to, bym właśnie dziś niosła pomoc innym i była sobą. Jestem naprawdę wdzięczna, bo bez niej nie byłoby takiej Julki, jaką wszyscy teraz znają. Wiem, jak ważny jest dla kogoś drugi człowiek, jak ważne jest dobre słowo i wiara w nas.
- Jesteś bardzo aktywną osobą, angażujesz się w akcje społeczne, a jednocześnie osiągasz wysokie wyniki w nauce. Co o tym decyduje?
- Moje motto życiowe: „Bądź czyjąś tęczą na zachmurzonym niebie”. Jeśli się czegoś chce, to można. Nie ma rzeczy niemożliwych. Szczególnie, gdy pomaga się drugiemu człowiekowi. Teraz w czasie pandemii uczestniczyłam w akcji: „Zabierz moc wirusowi, daj medykowi”, rozwieszałam plakaty, udostępniałam posty, nagrałam własny Hot 16 Challenge. Ostatnio nasza szkoła zajęła III miejsce w konkursie na spot profilaktyczny, temat dotyczył oszustw w Internecie. Nagraliśmy filmik, został zamieszczony na stronie Komendy Policji w Radomiu. Filmik robiłam z Karoliną Reszką z Liceum i z Jarosławem Głodkiem, moim kolegą z klasy. Wokół mnie wiele się dzieje. Staram się angażować kolegów do moich działań i to z powodzeniem. Mój entuzjazm udziela się im.
- Kalendarz masz wypełniony. Na swoim Facebooku napisałaś: "To był trudny rok... Pełen wielu decyzji, refleksji i wyciągniętych wniosków. Mimo tego były też dobre, przełomowe momenty i świetne osiągnięcia! Dlatego dziękuję za ten rok i mam nadzieję, że kolejny będzie jeszcze lepszy."
- Cały czas jest co robić. Szukam nowych pomysłów, które chcę realizować, na razie pandemia mnie blokuje.
- Nie boisz się, że zbyt wieloma dziedzinami się interesujesz, że może pogubisz się w gąszczu akcji i zadań?
- Nie. Taka jestem, te zainteresowania mnie kształtują, a przy tym jestem perfekcjonistką, nie obawiam się, że „rozmienię się na drobne”. Wcześniej byłam osobą zamkniętą, więc teraz nadrabiam zaległości. Minione trzy lata na pewno były „przebojowe”. Wcześniej stroniłam od ludzi. Sądzę też, że pokory nauczyły mnie konie i lata wolontariatu w stajni. A tak generalnie to odpłacam się za dobro, które mnie spotkało. Kiedy ja potrzebowałam pomocy, dostałam ją, teraz mogę spłacić dług.
- Twoje najbliższe plany?
- Skończenie liceum, potem matura, marzę również o sukcesach sportowych w jeździectwie i bieganiu i oczywiście dalej chcę pomagać innym. Taka pomoc to część mnie, nigdy z niej nie zrezygnuję.
Grażyna Bolimowska-Gajda